Droga i życie (nie) znane
Herman Hesse. Pisarz, nie boję się użyć tego słowa, wybitny. Niewielu jest ludzi, którzy stanowią dla mnie taką inspirację...
Z jego twórczości tchnie coś odżywczego, tajemniczego a zarazem głębokiego...Czytając go jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że był człowiekiem wewnętrznie poukładanym, choć doświadczonym przez życie, skromnym, może nieco osobliwym... a nade wszystko wolnym.
Tak, mówi się, że człowiek rodzi się wolny a wszędzie tkwi w kajdanach. Myślę, że Hesse szukał w swoich pracach wyzwolenia, nowego wymiaru wolności.
Ujawniało się to też w jego zewnętrzności - często zwykł chodzić w podartych spodniach i słomianym kapeluszy nie przejmując się opinią innych.
Znany - nieznany... najważniejsze jego powieści ukazały się w Polsce ale wielu wciąż nie przełożono.
Każdy pisarz zostawia w swoich pracach jakąś część siebie... w ten sposób oczyszcza swą duszę, a czasem nabiera do siebie dystansu... bywa też, że odkrywa w sobie nieznane wcześniej obszary, nabiera odwagi, by próbować czegoś innego, czasem kontrowersyjnego, czasem po prostu nowego.
Osobiście zaznajomiłam się z jego twórczością kilka dobrych lat temu i pozostawiła we mnie niezatarty ślad. Lubię czasami wracać do Pana Osobnego - aby najpełniej i najgłębiej zrozumieć jego przesłanie nie wystarczy raz prześlizgnąć się lekko po jego myślach. Należy raczej zanurzyć się w nich głęboko.
„A
jeśli nawet jestem zbłąkanym zwierzęciem, nie rozumiejącym
otaczającego świata, to przecież moje głupie życie ma jakiś
sens, skoro coś we mnie udziela odpowiedzi, odbiera wołania z
dalekich wyższych światów, gromadzi w moim mózgu tysiące obrazów.."
Samotność
jest niezależnością, życzyłem jej sobie i zdobyłem ją po
długich latach. Jest zimna, o tak, ale jest też cicha,
cudownie cicha i wielka, jak zimne, ciche przestworza, po których
wirują gwiazdy.
[...]
nie ma nic bardziej bezowocnego od rozmyślań nad kimś, kogo się
kocha.
Życie
każdego człowieka jest drogą
ku samemu sobie, próbą znalezienia drogi, zaznaczenia ścieżki.
Żaden człowiek nie był nigdy w pełni samym sobą, lecz mimo to
każdy ku temu dąży, jeden w mroku, inny w światłości, jak kto
umie.
Nie
trzeba się nikogo bać. A jeśli ktoś się kogoś boi, to dlatego,
że udzielił temu komuś jakiejś władzy nad sobą.
Rzeczy,
które widzimy [...] to te same rzeczy, które istnieją w nas. I nie
ma żadnej innej rzeczywistości prócz tej, jaką mamy w sobie.
Dlatego też większość ludzi żyje tak nierealnie, ponieważ
zewnętrzne obrazy uważają za rzeczywistość, a swego własnego
świata wcale nie dopuszczają do głosu. Można być wtedy nawet
szczęśliwym. Lecz z chwilą, gdy pozna się już raz tamto, inne,
nie ma się już wyboru i nie może iść drogą, którą obiera
większość. Sinclairze, droga owej większości jest łatwa, a
nasza trudna. Chodźmy.
Czy ideały są osiągalne? Czy my, ludzie, żyjemy po to, by zlikwidować śmierć? Nie, żyjemy po to, by się jej bać, a potem znów kochać, i właśnie dzięki niej, czasem na przeciąg jednej tylko godziny, płonie tak pięknie ta odrobina życia.
Każdy w jakimś zakątku swojej duszy wie aż nadto dobrze, że samobójstwo jest wprawdzie wyjściem, ale przecież tylko jakimś wyjściem nędznym, nielegalnym, zapasowym, i że w zasadzie szlachetniej i piękniej jest dać się pokonać przez samo życie niż ginąć z własnej ręki.
Jesteś dla tego prostego, wygodnego dzisiejszego świata, zadowalającego się byle czym, za bardzo wymagający i za głodny, on cie wypluwa, masz dla niego o jeden wymiar za dużo.
Nie żyłem po to, by układać wiersze czy wygłaszać kazania, czy malować. Ani ja, ani żaden inny człowiek nie po to istniał. Wszystko to było jedynie uboczne. A prawdziwe powołanie każdego polegało na jednym tylko: na odnalezieniu samego siebie. I skończyć mógł jako poeta lub wariat, jako prorok lub zbrodniarz - nie jego to była sprawa i w końcu pozbawiona znaczenia. Jego sprawą było znaleźć własny los - nie byle jaki - i przeżyć go w pełni, całkowicie, bez załamania. Cała zaś reszta była połowiczna jedynie, była próbą ucieczki, była nawrotem do ideałów mas, adaptacją i lękiem przed własnym wnętrzem.
[...] to, czego przy całej naszej woli i wysiłku nie możemy osiągnąć, czasami nieoczekiwanie przychodzi samo [...].
Człowieka,
który wrażliwie i gwałtownie reaguje na drobne zakłócenia i
podniety, którego byle co uraża, psychiatrzy uważają za chorego
na umyśle, podczas gdy człowiek ten z opanowaniem znosi może
cierpienia i wstrząsy, które dla większości są czymś okropnym.
Zasadę
miłości bliźniego wpojono mu bowiem równie głęboko, jak
nienawiść do samego siebie i w ten sposób całe jego życie stało
się przykładem, że bez miłości własnej niemożliwa jest też
miłość bliźniego, że nienawiść do samego siebie jest tym samym
co skrajny egoizm i płodzi w końcu tę samą okrutną samotność i
rozpacz.
Ja widzę ludzkie życie jako głęboką, ciemną noc, która nie byłaby do zniesienia, gdyby tu i ówdzie nie rozpalały się błyskawice, których nagła jasność jest tak zbawienna i cudowna, że te krótkie sekundy mogą zatrzeć lata ciemności i je wynagrodzić.
Przeważnie ludzie są jak liść, co leci z wiatrem to tu, to tam, kręci się i wiruje, aż spadnie na ziemię. Inni zaś, nieliczni, są jak gwiazdy, które poruszają się stałym torem, nie dosięgnie ich żaden wiatr, w samych sobie znajdują prawo i drogę.
[...]
prawdziwa sztuka czyni samotnym i wymaga od nas czegoś, co nadwątla
nasze zadowolenie z życia.
Przyjemność sprawiało mi coraz lepsze rozeznawanie się w samym sobie, wzrastające zaufanie do własnych moich snów, marzeń, myśli i przeczuć, oraz rosnąca świadomość siły, jaką w sobie nosiłem.
Nie
ma chorego, którego jeden tylko krok - choćby wiodący przez śmierć
- nie mógłby uzdrowić i przywrócić życiu. Nie ma grzesznika,
którego jeden krok - choćby i przez szafot - nie mógłby uczynić
znowu istotą niewinną i boską. I nie ma tak zgorzkniałego,
wykolejonego i pozornie bezwartościowego człowieka, którego jeden
znak łaski nie mógłby w okamgnieniu odnowić i uczynić pogodnym
dzieckiem tego świata.
Zawsze o wiele za ciasno wytyczamy granice własnej osobowości! Zaliczamy do swojej osoby zawsze jedynie to, co odróżniamy jako indywidualne i co uznajemy za odstępstwo. Stanowimy przecież jednak twór składający się ze wszystkiego, co przynależy do całego świata, każdy z nas; i podobnie jak ciało nasze nosi w sobie rodowody rozwoju stworzeń aż po ryby, a nawet znacznie dalej jeszcze, tak też i w duszy mamy wszystko, cokolwiek i kiedykolwiek w duszach ludzkich żyło. Wszyscy bogowie i szatani, jacy kiedykolwiek istnieli, czy to u Greków, czy u Chińczyków, czy u dzikich Zulusów, mieszkając w nas, istnieją jako możliwości, jako pragnienia, jako drogi wyjścia. I gdyby cała ludzkość wymarła poza jednym jedynym, niezbyt nawet utalentowanym dzieckiem, które nigdy niczego się nie uczyło, dziecko to odnalazłoby bieg wszelkich rzeczy, byłoby w stanie tworzyć i produkować bogów i demonów, raje, nakazy i zakazy, stare i nowe testamenty - wszystko.
[...] jaki sens miałoby pisanie, gdyby nie stała za nim wola prawdy?
Człowiek lęka się jedynie wtedy, gdy sam ze sobą nie żyje w zgodzie.
[...] życie rozpustnika jest świetnym okresem przygotowawczym dla mistyka.
[...] człowiek posuwa się ciągle naprzód, każdego dnia uczy się rozumieć więcej niż dnia poprzedniego, ale nigdy nie zdobędzie szczytu, skąd otwierałby się nagle szeroki widok.
Młodość to oszustwo, prawdziwe gazetowe i książkowe szachrajstwo! Najpiękniejsza pora życia! Starzy ludzie zawsze robią na mnie wrażenie o wiele bardziej zadowolonych. Młodość to najtrudniejszy okres w życiu. Na przykład samobójstwa w podeszłych latach nie zdarzają się prawie wcale.
Wino
przypomina także głęboką rzekę, wędrującą z szumem przez
wiosenną noc. I przypomina morze, kołyszące na chłodnej fali
słońce i wicher...
Nie
powinien pan porównywać siebie z innymi, i jeśli natura stworzyła
pana w postaci nietoperza, nie powinien pan chcieć się
przekształcić w strusia!
"Europa
przez sto, a nawet więcej lat, wyłącznie tylko studiowała i
budowała fabryki! I oni teraz wiedzą dokładnie, ile gramów prochu
potrzeba na to, żeby zabić człowieka, ale nie wiedzą, jak modlić
się do Boga, nie wiedzą nawet, jak można przez godzinę wesoło
się bawić. „
[...]
nic sobie nie robię z tego, że mam przeciwko sobie większość,
prędzej odmówię słuszności jej niż sobie.
No comments:
Post a Comment