* THOUGHTS * PHILOSOPHY *WRITING *PERSONAL DEVELOPMENT *PLACES *LIFE *PHOTOGRAPHY *BEAUTY *MUSIC

Thursday 5 May 2016

'Catching Jordan' Mirandy Kenneally — czyli moje pierwsze tłumaczenie literackie


Jakie życie bywa przekorne. Wydaje mi się czasem, że niewiele rzeczy jest już mnie w stanie zaskoczyć. Czasem trudno wyjść z zaklętego kręgu ogólnie przyjętego malkontenctwa i narzekania. Czasem trzeba zmiany miejsca, perspektywy, nakierowania myśli na zupełnie inne sprawy, porzucenia naiwnych, dziewczęcych fantazji na rzecz uczciwej pracy, ale przytykanej wieczornym wpatrywaniem się w plamki słońca tańczącego na spokojnych wodach jeziora w mieście Z. Wówczas inne rzeczy układają się pomyślnie po cichu i w swoim rytmie, przyprawiając mnie o zdziwienie tak silne, że graniczące z niedowierzaniem. 
Ponad rok temu dość znane wydawnictwo Pascal, skupiające się jak dotąd na rynku turystycznym  nawiązało ze mną kontakt. Okazało się, że planują poszerzyć swoją ofertę. Prowadziliśmy jednak tylko wstępne rozmowy z mglistą obietnicą na przyszłość. I tak, życie, a raczej wybór osobisty, skierował mnie do Zurychu, gdzie też skupiłam się na prozie, ale prozie życia.
widok bynajmniej nie prozaiczny.
Równe dwa miesiące temu, w pewien zwykły, szary marcowy wtorek,  byłam jak zwykle pogrążona po uszy w pracy, w wyżej wymienionym Zurychu. Wtedy to właśnie wydawnictwo Pascal w osobie miłej pani Agnieszki skontaktowało się ze mną ponownie. Szczerze mówiąc, prędzej spodziewałabym się zobaczyć białego wchodzącego samotnie do murzyńskiego lokalu na Brooklynie i skandującego nieuprzejme, rasistowskie hasła niż czegoś podobnego.
Otrzymałam propozycję przetłumaczenia powieści Mirandy Kenneally pt. Catching Jordan. Link tutaj: http://www.amazon.com/Catching-Jordan-Miranda-Kenneally/dp/1402262272
Książka jest skierowana głównie do młodzieży i okazała się dość poczytna w Stanach Zjednoczonych. Sama autorka jest bardzo sympatyczną, ciepłą osobą z poczuciem humoru. Powieść opowiada o uczuciowych perypetiach i pierwszych życiowych dylematach Jordan Woods, pani kapitan szkolnej drużyny futbolowej. Narracja jest pierwszoosobowa, akcja toczy się warto i logicznie, a język ewidentnie potoczny. 
Dla nas, Polaków, futbol (nie mylić z piłką nożną) jest rzeczą względnie mało znaną. Dla Amerykanów natomiast to sport wręcz o wymiarze narodowym, a mecze Super Bowl to wydarzenie prestiżowe i jedno z najważniejszych w ich corocznym kalendarzu. Amerykańscy futboliści to postacie bogate, szanowane i powszechnie znane. 
Na potrzeby tłumaczenia powieści zapoznałam się dogłębnie z terminologią futbolu, strategiami i elementami tej gry. Kosztowało mnie nieco trudu dokopanie się do tego w Internecie, ale było warto. 
Włożyłam w tłumaczenie 'Catching Jordan' (nie będę zdradzać polskiego odpowiednika, póki książka nie ukaże się w druku) sporo serca, wolnego czasu (pracowałam nocami i w weekendy aby połączyć to z moją etatową pracą tutaj), silnej woli i samozaparcia. Z satysfakcją przyjęłam wiadomość od współpracującej ze mną pani redaktor o przyjęciu mojego tłumaczenia (po naniesieniu niezbędnych poprawek redakcyjnych) do druku.
Książka powinna się ukazać nakładem wydawnictwa Pascal pod koniec maja.
 
Drogi Czytelniku mojego bloga, jeśli za czas jakiś wpadnie Ci w ręce ta powieść, zadumaj się na chwilę, nie nad moją pracą, ale nad pracą tłumacza literatury, który musi być po trosze poetą, po trosze sukinsynem, troskliwą matką i cynicznym graczem - słowem, przejąć część każdej postaci. Przeniknąć zamysł autora i przemycić jedynie odrobinę siebie. Zignorować ból karku, pokusę chilloutu, nie walnąć w kimono, aby, gdy nadejdzie deadline, nie utonąć.

P.S. Pozdrawiam wszystkich, którzy we mnie nie wierzyli.
Malwina

Kindle Paperwhite — mały może więcej

Kraj krajowi nierówny, mówi stare porzekadło. Tyczy się to z pewnością również czytelnictwa. Podczas gdy w Polsce statystki biją na alarm, czytanie książek uchodzi wśród młodzieży za obciach i stratę czasu, a przeciętny Polak czyta tyle co kot napłakał, w Stanach Zjednoczonych zysk ze sprzedaży książek uzyskany przez wydawców wyniósł w roku 2013 26.7 biliona dolarów (nieco więcej niż łączny przychód wydawców z całej UE).


Nasze czasy są w przeważającej części wyprute z romantyzmu. To, co kiedyś można było znaleźć przy odrobinie wysiłku w starej, przykurzonej książce można bez trudu odnaleźć w sieci. Przemieszczamy się samolotami, szybkimi pociągami, nawet idąc pieszo można odnnieść wrażenie że jeden stara się prześcignąć drugiego. Wiele rzeczy możemy zamówić bez wychodzenia z domu, wiele miejsc zobaczyć na youtube. Komu chciałoby się przesiadywać w bibliotece?
Jest jednak na tym świecie grono, i to wcale niemałe, osób które ciągnęło, ciągnie i będzie ciągnęło do słowa pisanego, mówiącego o czymś więcej niż tylko o nowych sztucznych cyckach popularnej piosenkarki czy dziesiątym z kolei rozwodzie tego czy owego pana. Przedsiębiorstwo Amazon umiejętnie dodało dwa do dwóch. Wzięli pod uwagę szybkie tempo życia współczesnego człowieka oraz ciągle jeszcze obecne w niektórych z nas zamiłowanie do literatury. I tak na rynku pojawił się Kindle Paperwhite.
Jest to mały, zgrabny i powabny czytnik e-booków. Można je pobrać np. z oficjalnego sklepu Amazona "Kindle Store", niektóre tytuły są dostępne za darmo. Najlepiej oczywiście korzystać z popularnego formatu pdf. Amazon umożliwia tworzenie listy książkowych życzeń, oraz kilka przydatnych, unikatowych funkcji, takich jak identyfikowanie danego słowa czytając np. w języku obcym. Przeglądając e-booka mamy pełen komfort, możemy wrócić do początku książki lub wyszukać sobie dany rozdział czy nawet numer strony. Co jeszcze mi się podoba? Gdy "wyjdę" z książki po to by powrócić do niej później i zamknę Kindle mając widok w postaci głównego menu, czytnik zapamiętuje stronę, gdzie skończyłam czytanie. Mogę do niej wrócić w dowolnym momencie. Dla mnie to bardzo użyteczna funkcja.
Podświetlenie Kindle'a  jest niczego sobie, mogę czytać zarówno w pełnym słońcu nad brzegiem jeziora, jak i w słabo oświetlonym wnętrzu kawiarni. Bateria po odpowiednio długim naładowaniu trzyma w moim przypadku (przy użyciu wifi) ok. tygodnia czy dwóch.
Mając Kindle Paperwhite posiadam wszystkie swoje ulubione pozycje książkowe w jednym miejscu. Mogę zabrać go ze sobą wszędzie gdzie się udaję, jest mały i waży niewiele. Dla mnie w sam raz.

Polecany post

Coś, czego nikt nigdy Ci nie odbierze

http://mandywallace.com/writers-live-forever/ (....) Pisanie to harówka, a zarazem coś, czego nikt nie może Ci odebrać . ...